Słońce w pełni, a ja tu dzisiaj do Was z jakąś Pomroką... Na swe usprawiedliwienie mam jedynie to, że u mnie słońce dopiero przedwczoraj wyszło, a przedtem było zimno i deszczowo, więc aura sprzyjała pracy na tą kolią. Zbierałam się do niej bardzo długo, centralne mega-wrzeciono lawy kupiłam chyba dwa lata temu i nie mogłam znaleźć dopełniających go kamieni. Aż w końcu, za chińskim murem (wirtualnie niestety) napotkałam zestaw kamieni po tytułem larvikite (odmiana monzonitu chyba, ale zabijcie - nie znam się na minerałach, więc z internetów przepisuję). Larvikite posiada w sobie odpowiednią dawkę światła i cienia jaka była niezbędna do dopełnienia niezgłębionej czerni lawy i dopełnienia naszyjnika o nazwie Kharkanas. Kamyczki przyleciały do mnie zaskakująco szybko i tanio przechodząc przez szereg miejsc, których nazwy brzmiały bardzo kusząco i już nie było wymówki, trzeba było działać :) Jeszcze tylko hematyty, elementy miedziane dla nadania nieco starożytnego wyglądu, tila, które ostatnio pokochałam i gotowe :)
Przedstawiam miasto ciemności, czyli Kharkanas
Kharkanas, podobnie jak Letheras, to miasto z Malazańskiej Księgi Poległych, odważnym polecam :)
Mam w planie dopełniającą bransoletę, ale może dopiero kiedy wróci standardowa brytyjska pora deszczowa i dopadnie mnie chandra :) Idę opalać dekolt, bo mam już dwie kolie do pokazania na szyi :)
Pozdrawiam gorąco!